czwartek, 20 czerwca 2013

Info

Dla zainteresowanych :
Rozdział pojawi się w przyszłym tygodniu.
Przepraszam, że nie dodawałam, ale rok szkolny się kończy, trzeba było podciągać oceny i jeszcze do tego wyjeżdżam na trzy dni. Mam nadzieję, że będziecie czekać. 
ilysm xx

środa, 5 czerwca 2013

Rozdział 3

Błądziłam palcem wskazującym po wzorzystym dywanie, którym wyścielony był hol. Promienie światła padające z żarówki rozjaśniały korytarz. Nie wierzę, że siedzę tu już godzinę. To przestaje robić się zabawne. Poprawka, to wcale nie było zabawne. W szczególności dla kogoś, kto nienawidzi takich sytuacji. Przesiadywanie samemu. Po raz kolejny podniosłam się i zapukałam do drzwi.
- Harry, błagam ! - jęknęłam i oparłam się o drewnianą płytę. Przeczesałam dłonią włosy i głośno wypuściłam z ust powietrze. Usłyszałam głośne zgrzytanie. Chwilę później przede mną stał Harry ubrany w same bokserki. Zmierzyłam go wzrokiem. Jest dupkiem, owszem, ale za to cholernie seksownym dupkiem. Idealnie wyrzeźbiony sześciopak w połączeniu z tatuażami zdobiącymi lub może oszpecającymi jego tors powodowały, że wyglądał obłędnie. Nie mam pojęcia jak długo gapiłam się na jego ciało, ale wiem jedno... Za długo.
- Podoba ci się to co widzisz ? - spytał wyrywając mnie z transu. Potrząsnęłam delikatnie głową i przeniosłam wzrok na jego twarz. Widniał na niej kpiący uśmiech. Poczułam jak moje policzki oblewa rumieniec, kiedy złapałam z nim kilkusekundowy kontakt wzrokowy. Jego oczy... Nigdy nie widziałam tak pięknego odcieniu zieleni. Powinnam też dodać, że nigdy wcześniej nie widziałam tak chłodnego spojrzenia, z którego nie można było odczytać żadnej z jego emocji.
- Umm, nie - zaprzeczyłam. Wlepiając wzrok w czubki moich vansów wbiegłam do mieszkania. Słyszałam jak zamyka za mną drzwi. Zaczęłam wspinać się po schodach, gdy ponownie się odezwał.
- Nie zaprzeczaj, Skylar. Jestem seksowny, przyznaj - powiedział. Zatrzymałam się w pół kroku i odwróciłam. Zaśmiałam się.
- Ty ? - wskazałam na niego palcem - Seksowny ? Proszę cię. Masz bardzo wysokie mniemania o sobie chłoptasiu.
- Jesteś zła ? Wybacz, to był tylko taki żarcik - zachichotał pod nosem. Czy on naprawdę chce mieć kolejnego wroga ?
- Żarcik ?! Harry przesiedziałam pod tymi drzwiami godzinę ! To niby miało być śmieszne ?! - wykrzyczałam. Chłopak uniósł dłonie w geście obronnym.
- Wow, kochanie. Uspokój się... - Uśmiechnął się.
- Nie mów do mnie kochanie. Pierdol się - wypaliłam zanim pobiegłam do jego, a raczej już mojego pokoju. Trzasnęłam drzwiami. Rzuciłam się na łóżko, a następnie zaczęłam krzyczeć w poduszkę, która była przesiąknięta zapachem męskich perfum.Moje ulubione. Channel. Dobrze rozpoznaję ten zapach. Ugh, co za nie fart.
On serio myślał, że to było zabawne ? Głupio się pytam, przecież właśnie mi to powiedział. Nie lubiłam go, aż do tego incydentu. Teraz go wręcz nienawidzę ! Myśli, że jak dziewczyny, które swoją drogą muszą mieć coś z głową, uganiają się za nim to może wszystko. O nie. Nie pozwolę mu się tak zachowywać, przynajmniej dopóki ja tutaj jestem.
Leniwie udałam się do łazienki. Ochlapałam twarz wodą i od razu poczułam się lepiej. Umyłam zęby, ściągnęłam ubrania i wrzuciłam je najprawdopodobniej do kosza na pranie. Weszłam do pokoju, wyciągnęłam z walizki za dużą koszulkę, po czym płynnym ruchem założyłam ją na siebie. Ułożyłam się w łóżku, zgasiłam lampkę i zamknęłam oczy z nadzieją na szybkie zaśnięcie. Ale jak to mówią nadzieja matką głupich. Przekręcałam się z jednego boku na drugi, to na brzuch, to na plecy. Nic. Nie mogłam zasnąć. Powinnam się tego spodziewać. Zawsze mam problemy z zasypianiem w innym miejscu niż mój pokój. Podniosłam się do pozycji siedzącej. Przeciągnęłam się przy tym ziewając. Zegarek znajdujący się tuż obok łóżka wskazywał godzinę 3:29. Westchnęłam i zaświeciłam światło. Podeszłam na palcach do drzwi, uchyliłam je, a następnie wślizgnęłam się na korytarz. Cicho zeszłam po schodach. W salonie panowały egipskie ciemności, przez co zderzyłam się z jakimś meblem. Udałam się do kuchni. To co tam zobaczyłam całkowicie mnie zaskoczyło. Przy stole nad szklanką mleka siedział Harry, opierał głowę na ręce i cicho pochrapywał pod nosem. Jedynym źródłem światła w pomieszczeniu była lampka umiejscowiona pod szafkami. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Kto by pomyślał, że w ciele anioła może skrywać się ktoś tak okropny. Podeszłam do niego.
- Harry - wyszeptałam potrząsając jego ramieniem. - Harry.
- Hmm ? - wymruczał otwierając powoli powieki.
- Zasnąłeś - oznajmiłam wskazując na do połowy pełną szklankę z napojem.
- Oh - wyprostował się. - Która godzina ?
- W pół do czwartej - odparłam zajmując miejsce obok chłopaka.
- Co ty tu robisz ? - spytał. Zastanowiłam się przez chwilę nad odpowiedzią. Nie jestem pewna czy to dobry pomysł, aby mówić mu prawdę. To może być kolejny powód do nabijania się ze mnie.
- Urm, ja... Nie mogę zasnąć, kiedy nie jestem w swoim łóżku... - mruknęłam błądząc wzrokiem po ścianach.
- Zabawna historia. Chyba coś nas łączy - skierowałam oczy w jego stronę. Uśmiechał się. I to nie był jakiś złośliwy uśmieszek, nie. Najzwyklejszy uśmiech na świecie. Wyglądał uroczo. Te dołeczki w policzkach, ciemne loki opadające na czoło w artystycznym nieładzie idealnie harmonizowały z malinowymi ustami.
-Wiesz, skoro i tak nie będę mogła zasnąć to może chcesz wrócić do siebie ?
- Nie - potrząsnął głową - Nie chcesz spać na tej kanapie. Jest cholernie niewygodna - skrzywił się przenosząc dłoń na swoje plecy. Zachichotałam.
- Cóż, nie chcę, abyś ponownie musiał się na niej męczyć. - powiedziałam. Posłał mi pytające spojrzenie. - Wracaj do siebie. Ja mogę spać na podłodze, nie raz mi się to zdarzało. - Zaśmiał się melodyjnie. Poczułam ciarki wzdłuż kręgosłupa.
- Łóżko jest ogromnie, możemy spać razem. - zaproponował. Zmarszczyłam brwi.
- Nie sądzę, że to dobry pomysł...
- Oh, daj spokój ! Nic ci nie zrobie. - Odparł po czym ponownie się zaśmiał. Co z nim nie tak ? Przecież jeszcze kilka godzin temu był w stanie mi coś zrobić, a teraz ? On jest miły. Autentycznie miły. To chyba sen, ale nie budźcie mnie, proszę.
Stanęłam na nogach i zaczęłam się cofać w stronę wejścia do salonu.
- Naprawdę, podłoga mi wystarczy - zapewniałam. Harry zaczął zmierzać w moim kierunku.
- Nie marudź - powiedział, a następnie złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w stronę schodów. Na ułamek sekundy straciłam równowagę. Tak, tylko na ułamek sekundy. Styles nie pozwolił mi dłużej stać w miejscu. Musiałam za nim biec. Weszliśmy do naszego pokoju. Matko, nie. Mojego lub jego pokoju. Zapomnijmy, okay ?
Harry położył się na łóżku patrząc cały czas na mnie. Uśmiechnął się lekko pod nosem. Spojrzałam na moje ciało. No tak, miałam na sobie tylko tą koszulkę i bieliznę. Złapałam dolną część materiału i pociągnęłam go lekko w dół. Poczułam nieprzyjemne szczypanie na policzkach, co oznaczało, że się rumienię. Starałam się zasłonić włosami twarz, ale niestety nie udało mi się.
- Rumienisz się... - zaśmiał się chłopak ciągle lustrując mnie wzrokiem.
- Nie... Mógłbyś mi dać jakiś koc i poduszkę, nie chcę spać tylko i wyłącznie na podłodze - podeszłam w jego stronę. Chwycił mnie z rękę i pociągnął w dół powodując, że na niego spadłam. Popatrzyłam zdezorientowana na jego buzię.
- Śpisz tutaj - odparł spychając mnie z siebie. Wylądowałam po jego lewej stronie. Uśmiechnął się triumfalnie. Wślizgnęłam się pod kołdrę starając się zachować jak największą odległość pomiędzy naszymi ciałami.
- Dobranoc - powiedział zanim zgasił lampkę.
- Dobranoc, Harry - mruknęłam. Zamykając oczy. Nie mogłam przestać o nim myśleć. Nie, nie zakochałam się. Po prostu sposób w jaki się zachowywał... Nie sądziłam, że kiedykolwiek odkryję tę stronę Harry'ego. Nie sądziłam, że on w ogóle ma inną stronę. Ten chłopak coraz bardziej mnie zaskakuje...

~*~
Jak Wam się podoba ?
Chyba nie wypadło najgorzej. Przepraszam za wszelkie błędy.
Czytasz = Komentujesz

niedziela, 2 czerwca 2013

Rozdział 2

Odwróciłam się po raz ostatni w kierunku auta. Pomachałam do taty. Uśmiechnął się i odjechał. Skierowałam wzrok w stronę budynku. Westchnęłam głośno. To tutaj prawdopodobnie przeżyję najgorszy rok w życiu. Harry i ta jego pewność siebie, która zdecydowanie któregoś dnia go zgubi będą prześladować mnie 24/7. Dlaczego to spotkało mnie ? Pociągnęłam za sobą trzy walizki (co było nie lada wyzwaniem) i udałam się do środka. Zastanawia mnie tylko jedno... Kto był na tyle mądry, aby w kilku piętrowym apartamentowcu nie zamontować windy. Zanim dotarłam na samą górę minęło ponad piętnaście minut.
Zapukałam do drzwi. Chwile później ujrzałam przede mną Harry'ego. Przesunął się na bok pozwalając mi tym samym wejść do jego mieszkania. Gdybym nie wiedziała, że należy ono do chłopaka nigdy bym o tym nie pomyślała. Salon, do którego prowadził korytarzyk miał ściany koloru kremowego. Połączony był z kuchnią, gdzie dominowały ciemne odcienie. Na środku stała skórzana kanapa, przed nią mały stolik, na przeciwko wisiał telewizor plazmowy, podłączony do wielu urządzeń takich jak Xbox. Na podłodze leżał puchaty dywan, który idealnie kontrastował z czarnymi panelami. Całość wyglądała niesamowicie. Albo on ma lepszy gust ode mnie, albo ktoś mu urządzał to mieszkanie.
- Ładnie tu. - powiedziałam odstawiając jedną z walizek.
- Umm dzięki. - odpowiedział Harry drapiąc się po szyi.
- Więc... Gdzie jest mój pokój ? - spytałam kierując wzrok w jego stronę. Na jego twarzy pojawiło się zaskoczenie.
- Mam tylko jedną sypialnię. Będziesz spała tutaj. - oznajmił. Zaśmiałam się nerwowo.
- Proszę ?
- Śpisz w salonie. - powtórzył. To nie jest śmieszne.
- Jestem twoim gościem, więc powinieneś mnie lepiej ugościć. - warknęłam.
- Cóż, nie jesteś jak każda inna osoba, którą tu przychodzi. - uśmiechnął się.
- Nie obchodzi mnie to. Żądam swojego pokoju i koniec. - tupnęłam nogą. Chłopak zaczął niezrozumiale mruczeć pod nosem. Westchnął głośno.
- Zgoda. - powiedział i zmierzwił swoje loki - Zawsze dostajesz to czego chcesz, prawda ?
- Nawet to czego nie chcę. - szepnęłam. Sięgnęłam po walizkę stojącą na podłodze, podniosłam ją do góry i z uniesioną głową ruszyłam w stronę schodów. Pozostałe bagaże wziął Harry. Cóż, nie spodziewałam się tego po nim. Pokój Styles'a (sprawdzałam w internecie) był bardzo przytulny. Po lewej stornie stało dwuosobowe łóżko, obok niego dwa stoliki nocne; na przeciwko znajdowała się meblościanka, na której podobnie jak w salonie stał telewizor. Pod oknem stało niewielkie biurka przykryte stertą papierów spod których wystawał laptop. Odstawiłam bagaż na ziemię. Usiadłam na łóżku i śmiejąc się zaczęłam podskakiwać.
- Ale miękkie ! - wykrzyknęłam.
- Ile masz lat ? - spytał Harry. Zamarłam.
- Osiemnaście. Dlacze-
- Sądziłem, że piętnaście - zaśmiał się. Posłałam mu mordercze spojrzenie. Rzeczywiście, czasami zachowuje się jak mała dziewczynka. Nie byłabym zła gdyby nie fakt, że zrobił to celowo. Jestem tego pewna. W sumie nie wiem dlaczego on mnie tak traktuje. Przecież wie, że wcale nie chciałam być z nim w 'związku'. Nadal nie chcę.
Spojrzałam na zegarek. O nie. Astrid mnie zabije jeśli znowu się spóźnię. Wybiegłam z pokoju. Na schodach o mało co się nie zabiłam. Trzasnęłam za sobą drzwiami i oczywiście znowu musiałam się męczyć ze schodami. Kiedy znalazłam się na zewnątrz zobaczyłam po drugiej stronie Starbucks'a. Cudownie. Byłam tak zajęta myśleniem o tym, jak bardzo nienawidzę mojego ojca, że nawet nie zauważyłam gdzie jestem. Przecież to okolica Astrid.
Przeszłam na drugą stronę drogi. Popchnęłam szklane drzwi słysząc przy tym dźwięk dzwonka informującego, iż ktoś wszedł do środka. Zaczęłam się rozglądać. Mój wzrok zatrzymał się na mojej przyjaciółce, która bawiła się swoim telefonem. Podeszłam do stolika i położyłam na nim ręce.
- Z kim tak romansujesz ? - spytałam unosząc do góry brew. Przeniosła swój wzrok z ekraniku na mnie.
- Może raczej ja powinnam o to spytać ? - uśmiechnęła się cwaniacko. Wywróciłam oczami.
- Oh Astrid. Nie nakręcaj się tak. - usiadłam naprzeciwko niej. Posłała mi pytające spojrzenie.
- Co masz na myśli ? Ty chodzisz z Harry'm z One Direction. - podniosła ton. Rozejrzałam się w koło. Wszyscy na nas patrzyli, świetnie.
- Mówiłam ci kiedyś, że mój wujek Richard jest szefem Modestu, prawda ? - przytaknęła. - Widzisz... Mój tatuś postanowił zadbać o moją przyszłość...
- Czy oni ... - przerwałam jej.
- Tak, zatrudnili mnie jako dziewczynę Harry'ego. A co najlepsze... Muszę z nim mieszkać. - mruknęłam. Zakrztusiła się kawą, którą właśnie popijała.
- Mieszkasz z nim ? O matko ! Masz dostęp do jego rzeczy ? - spytała. Zmrużyłam lekko oczy starając się domyśleć co kombinuje. - Załatw mi jego bokserki.
Otworzyłam szeroko powieki. Zaśmiała się widząc moją reakcję.
- Zwariowałaś ? Od kiedy masz obsesję na jego punkcie ?
- Nie mam obsesji.  Ale wiesz, można na tym nieźle zarobić... - uśmiechnęła się. Pokiwałam głową odwzajemniając gest.
- Podoba mi się twój tok myślenia. - zaczęłyśmy się śmiać.
Po ponad dwugodzinnej wymianie zdań musiałyśmy opuścić lokal z powodu zamknięcia. Rozmowa z Astrid jak zawsze podniosła mnie na duchu. Będę starała się unikać Harry'ego i jego ego. Mam nadzieję, że większość swojego czasu spędza poza domem. Byłoby mi wtedy o wiele łatwiej. Moja przyjaciółka postanowiła mnie odprowadzić. Na górze standardowo ją przytuliłam i pocałowałam w policzek.
- Widzimy się... - zaczęła.
- Na pewno nie jutro - skrzywiłam się. - Idę na koncert, gdzie spotkam Harry'ego pierwszy raz - zrobiłam cudzysłów z palców. Kolejny genialny plan Modestu. Otóż jestem fanką  One Direction, wygrałam wejściówki za kulisy. Harry zakocha się we mnie od pierwszego wejrzenia, da mi swój numer telefonu, a ja oczywiście o wszystkim napisze na twitterze.
- Oh, będziemy w kontakcie. - powiedziała uśmiechnięta i pomachała mi telefonem przed nosem. Zaśmiałam się. Obserwowałam jak schodziła po schodach dopóki nie straciłam jej z pola widzenia. Podeszłam do drzwi i pociągnęłam za klamkę. Uśmiech momentalnie zszedł z mojej twarzy. Szarpnęłam mocniej - nic. O nie, nie, nie. Nie zrobił by tego... Przecież to Harry, on nie jest na tyle mądry, żeby wymyślić coś takiego.... Przestańmy się oszukiwać, on właśnie to zrobił. Zaczęłam krzyczeć i uderzać pięściami w drewnianą płytę.
- Otwórz te drzwi !!! Ugh Harry !!! - kopnęłam z całej siły w drzwi. Zaraz tego pożałowałam. Ból był niesamowity. Zaczęłam mruczeć pod nosem serię przekleństw i wyzwisk skierowanych do chłopaka. Złapałam mojego buta przez co byłam zmuszona skakać na jednej nodze. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że straciłam równowagę i wylądowałam na ziemi. Cudownie. Najgorszy dzień w życiu ! Nie dość, że dowiedziałam się o moim nowym chłopaku, który jest kompletnym dupkiem to jeszcze muszę z nim mieszkać. Moje zamiary zostania modelką legły w gruzach, a teraz jeszcze to.

~*~
Przepraszam za prawie tygodniową przerwę.
Teraz chciałabym, aby każdy kto czyta zostawił komentarz.
Nie wiem czy jest sens prowadzić dalej tego bloga dla pięciu osób.