środa, 31 lipca 2013

Rozdział 6

Dwa kilometry przed budynkiem, w którym znajdowało się mieszkanie Harry'ego moje nogi zaczęły odmawiać mi posłuszeństwa. Usiadłam na chodniku pod jednym z wielu sklepów. Westchnęłam, a raczej warknęłam podpierając głowę na dłoniach. Czy on zawsze musi coś zepsuć ? Przecież, nie musieliśmy udawać przy reszcie One Direction; oni doskonale wiedzą jakie są nasze relacje. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i sprawdziłam godzinę. Dopiero 16.24. Tak, tak, koncert odbył się o 14. Też byłam zdziwiona, ale nie zamierzam wnikać w umysł managera. Mruknęłam pod nosem wchodząc na twittera. Dodałam kilka tweetów, o tym, jak bardzo podobał mi się koncert i oczywiście o incydencie z Harry'm. Zaczęłam nucić jakąś piosenkę z nadzieją, że ból szybko ustąpi. Nim się obejrzałam minęło pół godziny. Westchnęłam podnosząc się z jakże wygodnego krawężnika. Powoli ruszyłam w stronę mojego celu, gdy czarny Range Rover zatrzymał się na poboczu. Szyba od strony kierowcy zaczęła powoli opadać w dół ukazując tym samym twarz Harry'ego.
- Potrzebujesz podwózki ? - spytał uśmiechając się kpiąco. Skrzywiłam się z obrzydzeniem.
- Nie. - odpowiedziałam ostro, po czym ponownie zaczęłam maszerować. Pojazd ruszył za mną.
- Jesteś pewna ?
- Jestem pewna. - mruknęłam.
- No dalej Sky, wsiadaj. - powiedział. Spojrzałam na niego z kpiną.
- Sky ? Oh, proszę cię. Tak zwracają się do mnie tylko przyjaciele, a z tego co wiem my nimi nie jesteśmy, ops. - zakryłam dłonią usta.
- Dobrze, w takim razie wracaj sobie na nogach. W taką pogodę... - odparł wskazując na niebo przed nami. Chmury w odcieniu ciemnej szarości oraz czarnym powoli zbliżały się w naszą stronę. Charakterystyczny trzask dotarł do moich uszu. Podskoczyłam lekko. - Kolejna burza.
- Dzięki za informację, nie domyśliłam się. - rzuciłam uśmiechając się sztucznie. Nie chciałam tego robić, ale nie miałam wyboru. Od małego boje się burz. Chociaż bardzo rzadko występowały w moich okolicach, to zawsze chowałam się pod kołdrą przytulając swoją ulubioną przytulankę - Pana Misia. Powiedzmy, że nie należę do kreatywnych osób. Przeszłam na drugą stronę, a następnie pociągnęłam srebrną klamkę, która otworzyła drzwi. Wsiadłam do środka z grobową miną.
- A jednak. - uśmiechnął się. Włączyłam radio i na moje nieszczęście (przydałaby mi się czterolistna koniczyna) leciała piosenka, którą słyszałam na koncercie. Szybko wyłączyłam urządzenie, co wywołało u Harry'ego chichot.
- Jak ci sie podobał koncert ? - spytał rozbawiony.
- Nie był najgorszy. - oznajmiłam zgodnie z prawdą. To, że nie lubię Harry'ego nie jest powodem, abym miała gorsze zdanie o całej reszcie. Wydają się być w porządku.
- Naprawdę ? Wow, nie spodziewałem się takiej odpowiedzi. Spodobała ci się któraś z naszych piosenek ? - zastanowiłam się chwilę. Była taka jedna... Nie pamiętam tytułu.
- Uh, nie pamiętam tytułu... - powiedziałam pstrykając palcami. - Little Things.
- Skąd ty to wiesz ?. - odparł Harry. - Jest piękna.
- Owszem, jest. - zgodziłam się. - Przed koncertem posłuchałam kilka piosenek. Bardziej spodobało mi się Truly, Madly, Deeply.
- To z amerykańskiej wersji naszego albumu. - oznajmił.
- Zaraz, zaraz. To amerykańscy fani dostają dodatkowe piosenki ? - Harry przytaknął. - Inne kontynenty są gorsze ?
- To Modest. - burknął. Zaśmiałam się słysząc jego odpowiedź. Wychodzi na to, że mój wujek i jego wspólnicy nie myślą. Dodatkowe piosenki ? To się chyba nazywa faworyzowanie narodu, czyż nie ?
Samochód zatrzymał się pod apartamentowcem. Szybko wyskoczyłam na asfalt i pobiegłam do budynku. Pokonując kilkadziesiąt stopni dotarłam na ostatnie piętro. Czekałam pod drzwiami dwie minuty zanim Harry mnie dogonił. Włożył klucz do zamka i przekręciwszy go w lewo otworzył mieszkanie. Weszłam do środka i dosłownie rzuciłam się na kanapę.
- No, Harreh. Ja zrobiłam zakupy, teraz ty coś ugotuj. - powiedziałam. Chłopak zaśmiał się odkładając kluczyki na blat.
- W takim razie co byś chciała ? - spytał opierając się o ścianę.
- Zaskocz mnie. - poruszyłam brwiami, przez co Harry się zaśmiał. - Dlaczego tutaj zachowujesz się tak... Uroczo i miło, a wszędzie indziej jak douchebag ?
- Douchbag ? - powtórzył. - Nie przesadzajmy, nie-
- Harry. Zachowywałeś się dzisiaj jakbym była twoją własnością. To wcale nie było miłe, uwierz mi. Ale wracając do mojego poprzedniego pytania, dlaczego ? - przerwałam mu.
- Nie chcę, aby pomyśleli, że jestem słaby... - mruknął ledwo słyszalnie. Słaby ?
- Bycie sobą oznacza bycie słabym ? - spytałam zaszokowana jego odpowiedzią.
- Nie o to chodzi, po prostu... Uważają mnie za kobieciarza, nawet chłopcy, a nie chcę, żeby tak myśleli. Przecież randka nie oznacza, że uprawiałem z kimś seks, tak ? Dlatego miałem nadzieję, że pomyślą, że mam nad tobą kontrolę, jak w normalnym związku.
- Harry. W normalnym związku chłopak nie ma kontroli nad dziewczyną. W normalnym związku zamieniłbyś to w żart. - powiedziałam podchodząc do niego. - W normalnym związku... Nie upokorzył byś mnie na oczach swoich przyjaciół. Wstydzę się teraz z nimi spotkać. - spuściłam wzrok. Poczułam jego dłoń spoczywającą na moim ramieniu. Chwycił moją brodę, a następnie podniósł ją do góry zmuszając mnie do spojrzenia w jego tęczówki.
- Skylar. Ja przepraszam, nie wiedziałem... Wybaczysz mi ? - spytał. Na jego twarzy wymalowany był smutek. Naprawdę było mu przykro... Uśmiechnęłam się.
- Tylko jeśli mi coś ugotujesz. - dźgnęłam go palcem wskazującym w klatkę piersiową, śmiejąc się.
- Oczywiście. - uśmiechnął się ukazując urocze dołeczki w policzkach. - Całkiem miło nam się rozmawia, kiedy się nie kłócimy.
- Tak, całkiem miło. - odparłam uśmiechając się.
- Pomożesz mi ?
- Lepiej nie, nie chcemy przecież pożaru czy coś. - zażartowałam z całkiem poważną miną. Harry zachichotał, a po chwili zniknął przekraczając próg kuchni.

~*~
Wiem, że nie jest najlepszy, ale jakiś jest :) Teraz naprawę, naprawdę mam wymówkę do niedodawania rozdziału. Wyjeżdżam i nie mam pewności czy będzie internet. Więc rozdziału mogę nie dodawać przez 2,3 tygodnie.
Nie mam siły sprawdzać, przepraszam.

czwartek, 25 lipca 2013

Rozdział 5

Zatrzasnęłam za sobą drzwi taksówki, po czym pewnym am dziewczyny ubrane w koszulki z wizerunkiem gwiazd wieczoru, które patrzyły na mnie dosyć zaskoczone. Uśmiechnęłam się z wyższością, gdy dotarłam do ochroniarza. Pokazałam mu bilet pozwalający mi na uczęszczanie w próbie One Direction. Weszłam do środka, minęłam kolejnych ochroniarzy zanim znalazłam się w wielkiej sali. Na przeciwko mnie ujrzałam scenę, na której stali chłopcy. Czas na show. Zasłoniłam usta dłonią, w geście radości. Podbiegłam do barierek przepychając się przez kilka innych dziewczyn. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i zaczęłam nagrywać erm... próbę, chociaż to co działo się przede mną nie przypominało w żadnym stopniu próby. Zayn bawił się swoim iPhone'em, Niall i Liam bili się mikrofonami, Louis tańczył, a Harry... Harry właśnie zmierzał w moim kierunku. Zaczęłam krzyczeć coś typu "Cześć, Harry. Kocham Cię". Styles uśmiechnął się, kiedy mnie zauważył. Usiadł na skraju sceny, a jego nogi swobodnie zwisały w dół. Przysięgam, kilka dziewczyn obok mnie wyglądało jakby miały orgazm czy coś. Chłopak pochylił się w moją stronę i całkiem niespodziewanie wyrwał mi z dłoni telefon. Otworzyłam usta ze zdziwienia, z resztą wszyscy wkoło mnie chyba tak samo zareagowali. Harry zaśmiał się cicho widząc   moją minę. Podniósł się i zaczął pochodzić do wszystkich po kolei. Zgaduję, że w dalszym ciągu nagrywał. Chłopcy robili dziwne miny do kamery, wygłupiali się. Może i nie jestem directioner, ale ten filmik będzie jednym z moich ulubionych. Nie, nie zakochałam się, po prostu fajnie jest mieć jakąś fajną pamiątkę ze swoje pierwszego koncertu. Tak, to mój pierwszy koncert w życiu, nie oceniajcie. Brunet podszedł do mnie i oddał mi moją własność.
- Dzięki, piękna. - powiedział posyłając mi jeden z tych uśmiechów, który miał mnie powalić na kolana. Nie wiedziałam jak zareagować. Stałam jak słup soli wlepiając wzrok w białe conversy, które z sekundy na sekundę się oddalały. Dziewczyny stojące obok mnie zaczęły mną potrząsać, przy tym skacząc i piszcząc. Miałam ochotę zrobić im awanturę, ponieważ uh one mnie dotykały i nie czułam się z tym zbyt komfortowo.
- O mój Boże - wyszeptałam do siebie, a po chwili zaczęłam wachlował sobie twarz i piszczeć. Myślę, że wyglądało to całkiem realistycznie, biorąc pod uwagę to, że chłopcy zaczęli się śmiać posyłając sobie porozumiewawcze spojrzenia. Po chwili na scenie pojawił się ten sam mężczyzna, którego poznałam wczoraj, Paul jak mniemam. Zaczęła się normalna próba, która trwała może godzinę. Później w arenie zaczęło przybywać coraz więcej rozwrzeszczanych fanek. Zaczęła mnie boleć głowa, aż boję się pomyśleć co będzie, gdy koncert się zacznie.
W budynku było coraz więcej osób, a co za tym stoi coraz większy tłok. Już nie raz dostałam w żebra, brzuch czy nogi. Nie byłabym zła, gdyby te 'divy' przepraszały, ale jedyne co dostałam to mruczenie pod nosem, że mogłabym się przesunąć. Po chwili wszystkie światła zgasły, oświetlona pozostała jedynie scena. Zaczyna się. Dwie godziny męki. O tym marzyłam ! Usłyszałam pierwsze dźwięki piosenki, której nazwy nie znałam. Tłum wokół mnie zaczął szaleć,kiedy na scenę wyszło One Direction i kontynuowało swój występ. Wtopiłam się w tłum i skakałam z innymi dziewczynami. Nie powiem,nieco to mi się podobało,i tak przez kolejny rok będę musiała często tak robić,więc już teraz muszę ćwiczyć. Zauważyłam,że Harry co chwilę patrzy w moją stronę. Oczywiście taki był plan,więc nie zdziwiło mnie to,jednak musiałam udawać,że jestem zaskoczona. Razem z tłumem wokół mnie popychającym mnie w akcie podniecenia zaczęłam piszczeć, bo Harry Styles zwrócił na mnie uwagę !
Koncert dobiegł końca. Nareszcie. Przysięgam, że gdybym miała tam być przed kolejne 10 minut to z pewnością straciłabym słuch. Czy wszystkie fanki muszą tak wariować na punkcie tych 5 idiotów ? Zgaduję, że tak. Zaczęłam przepychać się przez tłum z nadzieją, że uda mi się w miare szybko opuścić arenę, kiedy poczułam szarpnięcie za nadgarstek. Odwróciłam się i ujrzałam Harry'ego za barierkami, ale nadal w towarzystwie ochroniarzy.
- Witaj, piękna. - uśmiechnął się czarująco. Kilka dziewczyn podbiegło do metalowych prętów próbując za wszelką cenę dotknąć zielonookiego. Chłopak odsunął się pod samą scenę. - Chodź ze mną.
Uniosłam do góry brwi, a po chwili znowu zaczęłam piszczeć. Jeden z ochroniarzy pomógł mi przejść przez barierki. Słyszałam wyzwiska skierowane w moją stronę. Stwierdziłam, iż nie mam się czym przejmować, bo przecież to wszystko to jedna wielka gra aktorska. Harry zaprowadził mnie za kulisy. Dopóki nie zniknęłam z pola widzenia wszystkich osób, na których uwadze mi zależało, Styles obejmował mnie w pasie kurczowo zaciskając dłoń na moim biodrze sprawiając mi przy tym odrobinę bólu. Przekraczając drzwi spróbowałam odsunąć się od Harry'ego jednak nieskutecznie, gdyż chłopak oplótł drugą wkoło mojej talii.
- Jeszcze nie. - wysyczał mi do ucha. Zacisnęłam szczękę z nadzieją, że tego nie zauważy. Nadzieja matką głupich. Zamiast kolejnej, nieprzyjemnej wypowiedzi otrzymałam lekkie uderzenie w prawy bok. Posłałam mu pytające spojrzenie, które najzwyczajniej w świecie zignorował. Spróbuj się dogadać z kimś takim.
Przekraczając próg kolejnego pomieszczenia usłyszałam śmiechy i krzyki jak zgaduję reszty chłopców.
- Skylar. - powiedział Niall uśmiechając się szeroko. Odpowiedziałam mu tym samym, jednak mój gest był bardziej wymuszony. Od niego, w przeciwieństwie do mnie, wręcz emanowała radość. - Czy to koszulka Harry'ego ? 
Styles uśmiechnął się potrząsając głową.
- Witajcie. - mruknęłam robiąc krok w bok dzięki czemu odległość między mną, a lokowatym się zwiększyła. Odetchnęłam z ulgą czując się taka... wolna ? Nagle wszyscy rzucili się w moim kierunku, aby po chwili uwięzić mnie w kolejnym uścisku. Dlaczego oni mi to robią ?
- Przestańcie, proszę. - wysapałam z trudem. Poczułam szarpnięcie, a następnie znalazłam się tuż obok Harry'ego.
- Oh, Hazz. Zepsułeś zabawę. - jęknął Louis wyginając usta w podkowę. Hazz ? Jak zgaduję to jego pseudonim. Harry zaśmiał się nerwowo.
- Uh, przepraszam chłopcy, ale ona jest MOJA. - powiedział patrząc na mnie. Uniosłam do góry brew opierając przy tym ręce na biodrach.
- Nie, Harry. Ja nie należę do NIKOGO. - zaakcentowałam "nikogo".
- Jesteś pewna ? Bo wydaje mi się, że odkąd twój tatuś podpisał za ciebie umowę jesteś moją dziewczyną.
- Jestem twoją dziewczyną - zrobiłam cudzysłów w powietrzu. - Co wcale nie oznacza, że należe do ciebie jak jakaś rzecz.
- Teraz tak twierdzisz... - odparł zanim odwrócił się na pięcie. Ruszyłam za nim.
- Co masz na myśli ? - spytam tarasując mu drogę.
- Nic specjalnego, tylko... Zmienisz zdanie, kiedy się we mnie zakochasz...
- Nie zakocham się w tobie. - warknęłam podirytowana jego szczeniackim zachowaniem. Pochylił się nad moim uchem.
- Zobaczymy. - wyszeptał. Poczułam jego chłodny oddech wędrujący wzdłuż linii mojej szczęki. Przyjemne mówienie, za które się w tamtym momencie znienawidziłam zaczęło stopniowo narastać w okolicy odcinka lędźwiowego mojego kręgosłupa. Delikatne usta Harry'ego przyssały się do schłodzonej skóry mej szyi. Mimowolnie zamknęłam oczy, gdy jego język zaczął kreślić malutkie kółka przy mojej szczęce. Policzkowałam się w duchu, krzyczałam, abym wzięła się w garść, ale nie podziałało. Znalazł mój czuły punkt. Nagle uczucie przyjemności ustało, a ja zdałam sobie sprawę co było tego przyczyną. Harry odsunął się ode mnie wpatrując się w moją twarzy. Uniósł kąciki ust do góry.
- Dalej tak twierdzisz, Skylar ? - spytał. Zagryzłam dolną wargę starając się powstrzymać napływające do oczu łzy. Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, drzwi się otworzyły, a w nich stanął Paul. Przeprosiłam go cicho chcąc jak najszybciej opuścić garderobę zespołu. 
-Uwielbiam twoje perfumy ! - krzyknął. Uciekłam. Biegłam przed siebie dopóki nie znalazłam tylnego wyjścia. Właśnie zostałam upokorzona na oczach pięciu chłopaków. Poprawka. Czterech chłopaków i jednego cholernego dupka, który był sprawcą tego zdarzenia.

~*~
PRZEPRASZAM, ŻE TAK DŁUGO CZEKALIŚCIE. BYŁAM NA OBOZIE, W DODATKU CAŁA RODZINA SIĘ ZJECHAŁA I PRZEZ TO NIE MIAŁAM ZBYTNIO DOSTĘPU DO LAPTOPA. TAK WIEM, ZNOWU ZAWIODŁAM :C
DZIĘKUJĘ ZA KOMENTARZE XX
P.S. ROZDZIAŁ BYLE JAKI :(

poniedziałek, 1 lipca 2013

Rozdział 4

Następnego dnia obudził mnie głośny huk dochodzący zza okna. Otworzyłam oczy. Na zewnątrz była burza. Ale nie to mnie zdziwiło. Czułam rękę oplatającą mnie w tali. Powoli zaczęłam kojarzyć fakty. W nocy położyliśmy się razem i... o matko. Odepchnęłam go od siebie odrobinę za mocno, przez co chłopak wylądował na podłodze.
- Co do ?! - wrzasnął półprzytomny. Zachichotałam widząc jego minę.
- Uh przepraszam... - powiedziałam podnosząc się z łóżka.
- Przeproś mój bark - mruknął pocierając bolące miejsce.
- Jasne - zaśmiałam się wywracając oczami. Harry sięgnął po poduszkę i rzucił nią we mnie w czego efekcie spadłam z łóżka. Stanęłam na nogach i posłałam mu piorunujące spojrzenie.
- Jesteśmy kwita - uśmiechnął się triumfalnie. Prychnęłam pod nosem i podeszłam do torby w celu zabrania z niej czystej bielizny. Udałam się do łazienki. Zatrzasnęłam za sobą drzwi i rozglądnęłam się dookoła dopóki nie zlokalizowałam wanny. Podeszłam do porcelanowego 'naczynia', jeśli wannę można tak nazwać. Odkręciłam kurek, a gorąca woda zaczęła się z niego wylewać. Zaczęłam przeglądać kolekcję plastikowych butelek znajdującą się w jednej w kilku białych szafek. Sprawdzałam nazwy przeróżnych szamponów, odżywek czy żeli pod prysznic dopóki nie rzucił mi się w oczy napis : "Płyn do kąpieli o zapachu brzoskwini". Uh, jestem w stanie zrozumieć wszystko, ale... Z resztą nie ważne, nie będę wnikać w gust Harry'ego, który za każdym razem coraz bardziej mnie zadziwia. Chwyciłam pojemnik i wylałam jego zawartość do przezroczystej cieczy. Moje nozdrza wypełnił silnie owocowy zapach. Z uśmiechem na twarzy zaczęłam pozbywać się ubrań. Weszłam do wanny, oparłam głowę o kremowe kafelki i zamknęłam powieki.
To nie do wiary, że kolejny rok mojego życia spędzę z... nim.  Z osobą, która jak mi się zdaje mnie nienawidzi. Z osobą, która... no cóż, najprawdopodobniej nie była w stałym związku dłużej niż miesiąc. Wiem, wiem. Nie jesteśmy tak naprawdę razem, ale media będą sądzić inaczej, dlatego też Styles nie może być widziany z inną kobietą.  W pewnym sensie mu współczuję, w końcu dla niego to wielka zmiana. To coś jak rzucenie palenia z dnia na dzień. Niemożliwe.
Błogą ciszę przerwał dźwięk otwieranych drzwi. Otworzyłam oczy i przeniosłam wzrok na chłopaka, który stał przy umywalce.
- Co ty tu robisz ? - spytałam oburzona. Dzięki ci brzoskwiniowa piano !
- Myję zęby -oznajmił nakładając pastę na szczoteczkę i włączając kamerę w iPhonie.
- Świetnie, a nie mógłbyś później ?
- Nie - powiedział, zanim zaczął. On jest nienormalny. No bo, kto normalny nagrywa siebie podczas mycia zębów.
- Um, może się powtarzam, ale co ty robisz ? - uniosłam brew. Zachichotał pod nosem odkładając sprzęt na bok.
- Nagrywam filmik na vine - odparł.Ten chłopak jest niemożliwy ! A sądziłam, że to ja jestem dziwna.
- Erm... Twoich fanów na pewno to ucieszy - zaczęłam, a chłopak się wyszczerzył przez co piana wypłynęła z jego ust. Zachichotałam pod nosem, ale natychmiast mentalnie się uderzyłam. - Ale mógłbyś stąd wyjść ?
- Zdaje mi się, że to moja łazienka... - odłożył szczoteczkę na bok, a następnie wypłukał jamę ustną.
- Zdaje mi się, że się kąpie... - powiedziałam. Przeniósł wzrok na mnie i podrapał się po szyi.
- Chcesz żebym dołączył ? - spytał uśmiechając się cwaniacko.
- Uh, słucham ? - uniosłam brwi do góry. Kiepski żart, Styles. Bardzo kiepski. Sam fakt, że teoretycznie jestem naga w jego obecności jest cholernie żenujący. - Po prostu wyjdź.
Chwycił iPhone, który w dalszym ciągu leżał na umywalce i wyszedł zamykając za sobą drzwi. Odetchnęłam z ulgą. Umyłam się szybko w obawie, że zdecyduje się tu wrócić. Wysuszyłam moje ciało puchatym ręcznikiem, który znalazłam w jednej z wielu szafek. Ruszyłam do pokoju, gdzie ubrałam wcześniej przygotowaną bieliznę. Zaczęłam przeszukiwać walizkę, aż w końcu wygrzebałam idealne dżinsy. Teraz najgorsza część. T-shirt, który będzie nadawał się na koncert. Niestety moja garderoba nie zawiera żadnej koszulki z jednym z wielu napisów typu : "Marry me Harry". Zaraz, zaraz... Właśnie mnie olśniło. Przecież nie będzie nic dziwnego w tym, że Directioner chce się ubierać podobnie do swojego idola, prawda ? Weszłam do osobnego pomieszczenia, gdzie Harry przechowywał swoje ubrania. Wow, muszę przyznać, że jak na chłopaka jest bardzo schludną osobą. Przesuwałam wieszaki z kolorystycznie zawieszonymi t-shirtami, gdy w oczy rzucił mi się biały napis na szarym tle. Chwyciłam w dłonie materiał i bez trudu go na siebie założyłam. To samo zrobiłam z dżinsami oraz parą szarych converse. Wróciłam do łazienki, gdzie wysuszyłam włosy, umyłam zęby, pomalowałam rzęsy czarnym tuszem i popsikałam się perfumami - Girlfriend. Nie, nie jestem fanką Bieber'a, ale ten zapach jest genialny.
Zeszłam do salony, gdzie Harry oglądał telewizję. Nie zaprzeczę, że w tych bokserkach Tommy'ego Hilfiger'a wyglądał całkiem nieźle, ale to nie zmienia faktu, iż mógłby się ubrać. Był tak zafascynowany kreskówką, że nawet mnie nie zauważył. Odchrząknęłam przyciągając tym samym uwagę chłopaka.
- Mam taką samą... - zaczął. Zmarszczył brwi. - Ej !
- Musiałam się ubrać w coś odpowiedniego na wasz koncert. Z resztą, uwielbiam Ramones. - oznajmiłam.
- Zabawne, planowałem się w nią dzisiaj ubrać. Oraz to także mój ulubiony zespół. - powiedział podnosząc się z kanapy.
- A twoją ulubioną piosenką jest pewnie 'Baby I love you' ? - zaśmiałam się pod nosem.
- Um, tak. - odpowiedział. Kolejna rzecz, która nas łączy. Dlaczego ? - Skoro zabrałaś mi koszulkę i tutaj mieszkasz to mogłabyś zrobić coś od siebie i kupić coś do jedzenia.
- To twój problem, nie mój. Idź sobie sam. - wyminęłam go i usiadłam na jednym z dwóch foteli. Sięgnęłam po pilota leżącego na stoliku. Już miałam przełączyć, kiedy Styles wyrwał mi urządzenie z dłoni. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.
- Nie mogę wyjść, napadną mnie fanki. - odparł. Westchnęłam i zaczęłam mruczeć pod nosem jak bardzo mnie irytuje. Zabrałam portfel, który w magiczny sposób znalazł się w jego dłoni. Uśmiechnął się słodko na co jedynie prychnęłam. Wręcz wyrwałam mu z dłoni kawałek skóry i ruszyłam do drzwi. Po chwili już znajdowałam się na zewnątrz. Wystarczył szybki rzut oka i zlokalizowałam spożywczak. W niecałe dwie minuty dotarłam do sklepu i weszłam. Spojrzałam na listę,którą wcześniej zrobiłam i zaczęłam błądzić po sklepowych półkach szukając potrzebnych produktów,wrzucając również te,które aż tak bardzo nie były mi potrzebne. No cóż,w końcu to nie moja kasa. Właśnie szłam między dwoma regałami zapatrzona w listę,kiedy coś dużego i miękkiego uderzyło we mnie. Upadłam na podłogę przygnieciona tym kimś. Spojrzałam w jego niebieskie oczy i chcąc nie chcąc poczułam znajome szczypanie. Nieznajomy zszedł ze mnie i zaczął przepraszać, na co ja jedynie mruknęłam coś niezrozumiałego i przeskanowałam go. Wow, niezłe ciacho. Chłopak uśmiechnął się do mnie i wyciągnął rękę w geście pomocy. Podniósł mnie i stanęliśmy oko w oko. Poczułam gorąco w policzkach.
- Jestem Nicolas.
- Skylar.
- Piękne imię - zastanawia mnie jak bardzo moje policzki przypominają buraki. Zaczęłam mówić jakieś niezrozumiałe rzeczy, na co Nicolas jedynie zaśmiał się. Ciekawe, czy zdaje sobie sprawę, jak działa na dziewczyny. Wyciągnął swój telefon i podał mi go.
- Podasz mi swój numer ? Nie chciałbym, aby to było nasze ostatnie spotkanie - kurwa. Zajebisty chłopak prosi mnie o numer. Zaraz, przecież teoretycznie chodzę z Harrym. Cóż, przezorny zawsze ubezpieczony. Wystukałam na klawiaturze swój numer i oddałam komórkę chłopakowi. On mrugnął, rzucił krótkie 'do zobaczenia' i poszedł w głąb sklepu. Przez chwilę stałam w miejscu, niezdolna do jakiegokolwiek ruchu, aż w końcu z transu wybudził mnie dzwonek telefonu. Spojrzałam na ekran i przewróciłam oczami. Styles.
- Halo?
- Gdzie jesteś ? Mój brzuch pragnie jedzenia.
Zaraz wracam. Nie umrzesz z głodu.
- Nie byłbym tego taki pewny.
Ja za tobą nie będę płakać.
- Haha. Wracaj.- połączenie się urwało, a ja ponownie przewróciłam oczami.
Ruszyłam w stronę kasy. Wypakowywałam wszystkie produkty na taśmę, kiedy coś przykuło moją uwagę. Na stoisku z czasopismami widniał wielki napis "Harry Styles i Cara Delevingne znowu razem ?" Chwyciłam magazyn do ręki i pośpiesznie otworzyłam artykuł.
Harry Styles został przyłapany na opuszczaniu domu znanej modelki Cary Delevingne...
Odłożyłam gazetę na miejsce i podałam pieniądze kasjerce. Czekając, aż wyda mi resztę przeszukałam trochę portfel Harry'ego. Prawo jazdy, dowód osobisty, kilkanaście kart kredytowych. Spakowałam produkty do reklamówek i opuściłam sklep. Droga do domu zajęła mi kilka minut. Zamknęłam drzwi i zaniosłam zakupy do kuchni. Położyłam torby na blacie.
- Harry ! - krzyknęłam z nadzieją, że chłopak pojawi się obok mnie. Odpowiedziała mi cisza. Zamrużyłam oczy rozglądając się po pomieszczeniu. Zauważyłam małą karteczkę obok ekspresu do kawy.
\Jestem na próbie dźwięku. Bilet leży w moim twoim naszym pokoju.
Kierunek - pokój Harry'ego, a później koncert.

~*~
Bardzo przepraszam za tak długą nieobecność. Podczas wakacji postaram się to nadrobić, w szczególności, że mam teraz pomocnika :) xx

Od Pani Horan : 
Ave ludziska :* Od teraz będę pomagać głównej twórczyni bloga w pisaniu. Mam nadzieję,że przyjmiecie mnie, i moje pomysły co do opowiadania ciepło :) Kiss and Hug

Outfit Skylar : http://www.polyvore.com/cgi/set?id=87606949&.locale=pl